Masakra, panie dzieju! Nie gadali po próżnicy bywali w świecie dżentelmeni, że szaleństwo zaraźliwym być może. Prawdę gadali. Dopadło szaleństwo owo kuzynki, siostry, psiapsiuły, a na koniec i dziecięcia mego Mać. Po całym domostwie walają się owe papierki, słomki, koraliki chrzęszczą pod nogami, brokatem błyszczą wszystkie dywany, a smród lakieru przyćmiewa wszystko. Próbuję zaszyć się w jakim kącie, a i to co chwila wyciągają, przytrzymać, przepleść, farbą maznąć każą, w zbożnym dziele tworzenia SZTUKI uczestniczyć przymuszają. I to jeszcze hurtowo, bo przecież owe DZIEŁA trzeba powielić w ilości egzemplarzy równej wszystkim krewnym i znajomym Królika, coby i onych owymi kurzołapkami uszczęśliwić. Normalnie "u prząśniczki siedzą jak anioł dzieweczki", kurde, jak by to powiedział Ferdynand. Nie arcyksiążę, bynajmniej. Ciekawe, co napisałby Moniuszko, gdyby mu wszystkie siedziały na chacie. Już się zastanawiam, co to będzie na Wielkanoc...
Przywiało muzę? Raczej nie, chęć do pisaniny nie pojawiła się w nagłym przebłysku geniuszu, czy też za sprawą upadku ciężkiego przedmiotu centralnie na moją potylicę. Raczej po prostu zadziałały panujące na zewnątrz niezachęcające do ekskursji warunki atmosferyczne, absolutny brak atrakcyjności w telewizyjnej ofercie, znudzenie pompowanymi na siłę przez internetowych dziennikarzy sensacyjkami... A może ma coś z tym wspólnego zacna butelczyna łiskacza? Najpewniej wszystko razem. Znaczy: Ksawery + TVshit + C2H5OH = CZYSTE GRAFOMAŃSTWO ni mniej, ni więcej...
No i stało się - WŁADZA nasza firmowa własnym sumptem rozpoczęła rozsiewanie plotki, że ni mniej, ni więcej, w Firmie Naszej (oby trwała wiecznie) będą wkrótce obowiązywać Zasady Korporacyjne. Na razie nikt nie za bardzo wie, jak ma to sobie tłumaczyć, bo korporacja do naszej firmy pasuje jak nie przymierzając Miles Cyrus na Mikołajki w przedszkolu publicznym. Ja osobiście tłumaczę to sobie w ten sposób, że najpewniej zaczną od podniesienia uposażeń do poziomów korporacyjnych...