Quidquid agis...


Masakra, panie dzieju! Nie gadali po próżnicy bywali w świecie dżentelmeni, że szaleństwo zaraźliwym być może. Prawdę gadali. Dopadło szaleństwo owo kuzynki, siostry, psiapsiuły, a na koniec i dziecięcia mego Mać. Po całym domostwie walają się owe papierki, słomki, koraliki chrzęszczą pod nogami, brokatem błyszczą wszystkie dywany, a smród lakieru przyćmiewa wszystko. Próbuję zaszyć się w jakim kącie, a i to co chwila wyciągają, przytrzymać, przepleść, farbą maznąć każą, w zbożnym dziele tworzenia SZTUKI uczestniczyć przymuszają. I to jeszcze hurtowo, bo przecież owe DZIEŁA trzeba powielić w ilości egzemplarzy równej wszystkim krewnym i znajomym Królika, coby i onych owymi kurzołapkami uszczęśliwić. 
Normalnie "u prząśniczki siedzą jak anioł dzieweczki", kurde, jak by to powiedział Ferdynand. Nie arcyksiążę, bynajmniej. Ciekawe, co napisałby Moniuszko, gdyby mu wszystkie siedziały na chacie. Już się zastanawiam, co to będzie na Wielkanoc...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

...et respice Finem

Aurea prima sata est aetas...

...prudenter agas...